tam gdzieś musi być niebo

„Tam gdzieś musi być niebo” to powrót palestyńskiego reżysera Elii Suleimana po dziesięcioletnim artystycznym milczeniu. Nazywany przez wielu spadkobiercą Bustera Keatona czy Jacques’a Tati. Stworzył pełną empatii, humoru i głębokiego humanizmu, autoironiczną opowieść o palestyńskiej tożsamości oraz próbie ucieczki od niej.

Film został uhonorowany Nagrodą Specjalną Jury oraz Nagrodą FIPRESCI podczas ostatniego festiwalu w Cannes. Jest także palestyńskim kandydatem do Oscara w kategorii Najlepszy Film Międzynarodowy.

Główny bohater filmu, w którego rolę wciela się sam reżyser, przestaje się czuć komfortowo w rodzinnym Nazarecie. Niewinne scysje z sąsiadem, niepokojące akty wandalizmu i narastająca agresja sprawiają, że dojrzewa w nim myśl o wyjeździe.

Nowego życia i alternatywy dla swojej ojczyzny szuka najpierw w Paryżu, później w Nowym Jorku. Nie jest to jednak łatwe, gdyż myśli o Palestynie prześladują go niemal na każdym kroku, a kusząca wizja świeżego startu zamienia się w komedię pomyłek. Podobną, jaką dla bohatera jest filmowy biznes, który przez Suleimana został tu sportretowany w groteskowy sposób.